No tak... czulam ze znowu sie zblizamy to trudnego okresu, to samo bylo w zeszlym
roku, nawet o m.w. tej samej porze. Po prostu jestesmy cholerykami i kiedy juz
jestesmy poddenerwowani to trudno nam sie dogadac. "On" sam pewnie wiesz, ze rzadko
idzie o cos powaznego... poszlo o glupote, N. smial sie ze mnie, ze znowu
nie poszlam na wyklad, z tego, ze mowilam, ze jak trzeba to wstane. A mnie to
wkurzylo tak, ze musialam wyjsc. On wie, ze najbardziej mnie boli, kiedy mi
wjezdza na ambicje i robi to mimo to. A, ze ja tez jestem wredna to mamy z tego
taka oto wlasnie jajecznice. 18 grudnia mamy druga rocznice bycia razem. Ehh...
Teraz bede sie zastanawiac... nie wyprowadze sie oczywiscie, bo to jest niemozliwe,
poniewaz wynajmujemy to mieszkanie wspolnie z jeszcze jedna osoba. To bylo tak rzucone
wiadomo w jakim celu. Czasami mam ochote to wszystko jebnac i zaczac zycie od nowa. Ale zaraz
potem sie reflektuje i zycie trwa nadal. Hmmm...no to jestem dokumentnie wprowadzona w
refleksyjny nastoroj.
Dodaj komentarz