Wlasnie sie umowilam na oddanie mojego Szynszylka... smutno mi jak cholera,ale nic
nie moge zrobic, musze... serce mi sie kraja. W domu troche zelzalo, tata mial dzis
dobry dzien w pracy(duzo zarobil),wiec mial tez dobry humor. Caly czas probuje
zalatwic swoj wyjazd do pracy, wszystko sie pokrecilo, wylosujemy miejsce w Anglii
lub Irlandii i tam polecimy, podobno nigdzie nie ma pracy tak samo. A mama planuje,
ze w lipcu bedziemy jezdzic nad jezioro, wiec chyba nie wierzy,ze pojade. Czas
pokaze.
Dodaj komentarz