lis 26 2005

Odpowiedzialnosc


Komentarze: 2
Ale jestem rozdrazniona i marudna. Dzis mialam maraton, to taka dluga terapia, od 9 rano do niedawna:) no koszmar doslownie. Znaczy w tym sensie, ze potwornie meczace.Ale dowiedzialam sie czegos o sobie. Mianowicie, ze biore na siebie wine za wszystko. Dokladnie chodzilo o to, ze grupa dostala zadanie i ja mialam im podac dokladne instrukcje. Trudnosc polegala na tym, ze ja ich nie widzialam, a oni nie mogli mi zadawac zadnych pytan. Akurat zrobilam wszystko dobrze, grupa wykonala zadanie poprawnie, ale zdalam sobie sprawe, ze gdyby cos poszlo nie tak, to bardzo czulabym sie winna, bylabym zla na siebie. No i to pokazalo, ze w sytuacji, gdy biore za kogos lub cala grupe odpowiedzialnosc(jakiejs z zycia wzietej), wszystko jest dobrze do czasu gdy jest dobrze. A kiedy nie wychodzi, ja czuje sie winna za wszystkich, za to ze nie poszlo tak jak chcialam. To sie przeklada na potworne poczucie winy, ktore z logicznego punktu wiedzenia jest bez sensu, bo przciez nie mam wplywu na to co kto robi. Odpowiedzialnos zazwyczaj rozklada sie po polowie. Niby takie proste rzeczy, ale ja mam z tym problem, ktory z reszta ma swoje zrodlo w moim domu alkoholowym. Dzieci alkocholikow bardzo czesto borykaja sie z podobnymi klopotami. Miedzy innymi oczywiscie. Ale to juz odpuszczam... Wypisalam sie:) N. poszedl na impreze andrzejkowa, a ja nabieram sily na nastepny, jutrzejszy maraton... Zaraz wlaze do wanny:)) mmmmmm....i poczytam ukochane "Wysokie obcasy"....mmmmmmm.......
pika : :
iwcia_iwon
27 listopada 2005, 08:22
wszystko ma jakieś swoje źródło i przyczynę heh i konsekwencje... a moze i nie???? ja się nie znam:)
27 listopada 2005, 00:18
też taka jestem, obwiniam sie za niemal wszystko, mam wrazenie czasem ze dyby nie ja to bylo by lepiej...o to ze jestem jaka jestem tez siebie obwiniam...lecz czesto konczy sie to ze zostaje w martwym punkcie...i wtedy tez sie obwiniam...dzieki za wpis u mnie.:)

Dodaj komentarz