Zabrali mi internet na pare dni i poczulam sie jakby mi ktos odcial reke...
chyba jestem juz uzlaezniona...lubie zobaczyc co sie dzieje w spolecznosci
blogowiczow, nie powiem, ze nie:)) wlasnie zapislam sie do kola
naukowego...co prawda nie wiem zabardzo co tam sie robi, ale postanowilam, ze
musze zaczac cos robic, dzialac, bo inaczej zgnusnieje. I robie, w sumie to
nawet nie mam czasu zeby sie umowic na rozmowe do hospicjum, kupic sobie
kurtke zimowa... Jade do Londynu:)) okazalo sie, ze sa bilety za 160zl tam
i z powrotem na maj...i postanowilam leciec, jakos uzbieram te pieniadze i
spedze tam wspanialy czas. Od jutra zaczynam:)) a i...eee..yyyy.... malo co nie
zamordowalam swojego szynszyla, postawilam kolo jego klatki worek na smieci
i zjadl polowe tego worka, myslalm, ze bedzie po nim. Kolezanka w ten sam
sposob ubila swoja swinke. Ale dzis jest juz drugi dzien i szynszyl zyje, wiec raczej
juz nie zdechnie:))Caluje Was wszystkich serdecznie, dziekuje za odwiedziny!!!!
Dodaj komentarz