Hmmm... nudze sie jak mops, a jest dopiero poczatek dnia... za oknem snieg!!!a
bylam przkonana, ze nie bedzie sniegu w grudniu...zeszle swieta byly bezsniezne.
Wczoraj mielismy druga rocznice z N. Akurat dzien wczesniej poszlismy
na impreze, wiec obudzilismy sie z big kacem... Tak sie akurat (nieszczesliwie)
sklada, ze zaczelismy byc razem rowniez na imprezie... Wiec wszystko ok. Potem
pojechalismy do Gdyni na sushi... pierwszy raz jedlismy sushi. Smakowalo nam
maki sushi z krewetkami awokado i ogorkiem. Pyszka. Lubie poznawac nowe
smaki i nowe miejsca. Niestety wczesniej zadzwonila mama i powiedziala mi, zebym
nie byla zaskoczona, ze z dziadkiem coraz gorzej, ze slabnie z dnia na dzien, ze
juz go zaczyna bolec klatka piersiowa, wiec rak zaczyna go pozerac. To wszystko
stawia pod znakiem zapytania swieta. Zawsze spedzalismy swieta w kilka rodzin, duzo
ludzi= duzo szczescia... W tym roku nic nie wiadomo. To jest straszne, ja na swieta
czekam caly rok... Bardzo mi szkoda mojej mamy, obie myslalysmy, ze jeszcze uda
sie te swieta spedzic w pelnym skladzie. A tu nic nie wiadomo....Ehhhh....
Dodaj komentarz