Moj dziadek dzis dostal wyrok:( okazalo sie, ze ma raka pluc w tak daleko posunietym
rozwoju, ze juz nawet nie beda go leczyc, tylko poczekaja az umrze... Boze jakie to
potworne jest, raz ktos jest, a pozniej okazuje sie, ze juz go nie bedzie. Najgorsze
jest to, ze dziadek caly czas czeka na diagnoze ze szpitala i chce jechac sie leczyc:(
nie wiem jak spojrze mu w oczy. Ja juz jestem dosc uodporniona na smierc, najpierw zmarla
mi najblizsza przjaciolka na bialczke, potem brat zginal smiercia tragiczna. Ja
te sprawy sila rzeczy musialam sobie poukladac, bo inaczej bym zwariowala, gorzej
z moja mama, ktora to bardzo przezywa. A najgorsze jest to, ze podobno smierc na
raka pluc jest okropnie bolesna i nic na to nie mozna poradzic. Nie moge byc
przy mamie... Musze studiowac. Mamo wysylam Ci mojego Aniola Stroza!
Współczuję...
pozdrawiam
Dodaj komentarz