Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19
|
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
Archiwum 19 października 2005
No tak... całe moje uduchowienie minęło została okrutna rzeczywistość... jakoś tak mnie
przygnębia zycie w duzym miescie... pelno pędzących donikąd ludzi(albo dokąś, ale z
cielecym wyrazem twarzy), ktorzy mają Cię głęboko w dupie. Nie znaczy to, ze w mniejszym miescie
ludzie nie maja cie w dupie, ale jakos wyglada to zupelnie inaczej... ludzie potrafia byc obrzydliwie przykrzy.
Dzis Pani w tramwaju tak mnie pieprznela w bok ze malo co sie nie zwinelam z bolu, prawdopodobnie
chciala zebym sie posunela, nie wiem... Ja mam czasem takie "zawiechy" kiedy
nie moge sie skupic na niczym innym, tylko obserwuje ludzi, i widze ich jak w
spowolnionym filmie... Najfajniejszy byl dzis przesympatyczny dziadek w tym samym
tramwaju co wspomniana pani, puscil do mnie oko:)) zrobilo mi sie nieziemsko przyjemnie.
Bylam dzis pierwszy raz na terapii grupowej, mam bardzo przemieszana grupe, nie
wiem do konca czy bede w stanie sie w niej znalesc. Moj N. wlasnie mi zrobil awanture, ze
wyrzucilam dzis gazety z kibla.. one mnie tak okropnie wkurzaja, ze nie bylam w stanie sie oprzec,
a wiem ze on tego sam nigdy nie posprzata. To z szarej rzeczywistosci. Naprawde nie
wiem co napisac, nic szczegolnego sie u mnie nie dzieje. Czuje sie zwinieta w klebek.