Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22
|
23 |
24 |
25 |
26
|
27 |
28
|
29
|
30 |
Archiwum kwiecień 2006
Jestem sobie w domu... Nie no niby mialam nie pisac, ale powstrzymac sie nie moge.
Poza tym nie mam z kim pogadac... W domu na dzien dobry awantura,niezadowolona
mina mamy,ktora jak zwykle udaje ze wszystko jest ok. Ojciec jak zwykle myslac,ze
nie slysze mame nawyzywal, upodlil i ponizyl...... po porostu
na powaznie chyba rozwaze znaczne ograniczenie kontaktow z moja rodzina, bo inczej
wpedza mnie do grobu... trace wiare w ludzi bedac tu.
Prosze Panstwa moj N dostal prace na statkach sejsmicznych... w kontraktach 10 tyg
na morzu * 10 tyg na ladzie. Znaczy to, ze ma teraz dwie prace...:) ta sytuacja
znaczaco zmienia moje plany... a szczegolnie te zwiazane z mieszkaniem. Jeszcze
sama nie wiem...Ale sie ciesze jak cholera:))!!!!!!
Jestem u progu weekendu majowego, ale ja mam pewnie dluzej wolne niz Wy, u mnie
przez caly tydzien sa dni rektorskie, wiec na tudia ide dopiero 8 maja. Niestety
nie mam nic szczegolnego zaplanowanego, bede po prostu siedziec w domu... mama
bierze takze wolny tydzien i bedziemy sie relaksowac. Nie wiem czy mam sie cieszyc,
czy plakac z tego powodu. Jak zwykle pewnie nic nie bede pisac na blogu, bo moj
ojciec detektyw potem moglby znalesc mnie. Ale odwiedzac Was na pewno bede. Co
do mojej przeprowadzki, to N przyjal to spokojnie, bo juz wczesniej o tym rozmawialismy,
wszystko zalezy ode mnie. A z kolezanka juz mieszkalam, nawet z ta sama, wiec
wszystkie babskie szalenstwa mam juz za soba. Szczegolnie, ze bede mieszkac z nia
i jej chlopakiem... no ciekawe co z tego bedzie. Do pracy na wakacje najprawdopodobniej
pojade w ciemno, takze z ta sama kolezanka, do Londynu... nie mam wyjscia, nic
innego nie udalo mi sie zalatwic...Bedzie klawo:) milego weekendu!
Wiec dochodze do siebie... powoli, powoli ale jednak. Wczoraj bylam u lekarza i
okazalo sie, ze nie jest tak tragicznie, moglo byc gorzej. I ze ogolnie mam sie
z czego cieszyc:) wiec sie ciesze. Za oknem piekne slonce, az sie chce isc na plaze...
Wczoraj bylam na filmie "Wszyscy jestesmy Chrystusami", mysle, ze ten film moze
byc takim hitem jak "Dzien Swira".... Naprawde warty obejrzenia. A tak z zycia
osobistego to postanowilam od pazdziernika zamieszkac ze swoja kolezanka, bez N.
Zobaczymy co z tego bedzie.
Z tego wszystkiego zapomnialam o turbulencjach w moim zwiazku. Turbulencjach ktore
zostaly notabene uspokojone, co znaczy, ze narazie wszystko wrocilo do normy,
zostaje tak jak jest. Bardzo teraz potrzebuje opieki i N mi ja daje. Gotuje mi
ziemniaczki na obiad i podaje z buraczkami do lozeczka, robi herbatke kiedy akurat
pisze prace dyplomowa, a kiedy herbatka okazuje sie za slodka robi nowa, slucha
moich jekow o tym, ze pewnie zaraz umre, trzyma mnie za raczke kiedy mam kolejny
atak bolu, poszedl teraz wlasnie do sklepu po wyborcza i flipsy czekoladowe,
kiedy wywiesza pranie poslusznie przewraca skarpetki na prawa strone, bo ja nie lubie
inaczej suszyc... jest kochany i cierpliwy. Nie wiem jak mu sie za to wszystko
odwdziecze.