Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26
|
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
Archiwum 26 listopada 2005
Ale jestem rozdrazniona i marudna. Dzis mialam maraton, to taka dluga terapia,
od 9 rano do niedawna:) no koszmar doslownie. Znaczy w tym sensie, ze potwornie
meczace.Ale dowiedzialam sie czegos o sobie. Mianowicie, ze biore na siebie wine
za wszystko. Dokladnie chodzilo o to, ze grupa dostala zadanie i ja mialam im podac
dokladne instrukcje. Trudnosc polegala na tym, ze ja ich nie widzialam, a oni nie mogli
mi zadawac zadnych pytan. Akurat zrobilam wszystko dobrze, grupa wykonala zadanie
poprawnie, ale zdalam sobie sprawe, ze gdyby cos poszlo nie tak, to bardzo czulabym
sie winna, bylabym zla na siebie. No i to pokazalo, ze w sytuacji, gdy biore
za kogos lub cala grupe odpowiedzialnosc(jakiejs z zycia wzietej), wszystko jest dobrze do czasu gdy jest dobrze.
A kiedy nie wychodzi, ja czuje sie winna za wszystkich, za to ze nie poszlo tak
jak chcialam. To sie przeklada na potworne poczucie winy, ktore z logicznego punktu wiedzenia jest
bez sensu, bo przciez nie mam wplywu na to co kto robi. Odpowiedzialnos zazwyczaj
rozklada sie po polowie. Niby takie proste rzeczy, ale ja mam z tym problem, ktory
z reszta ma swoje zrodlo w moim domu alkoholowym. Dzieci alkocholikow bardzo czesto
borykaja sie z podobnymi klopotami. Miedzy innymi oczywiscie. Ale to juz odpuszczam...
Wypisalam sie:) N. poszedl na impreze andrzejkowa, a ja nabieram sily na nastepny,
jutrzejszy maraton... Zaraz wlaze do wanny:)) mmmmmm....i poczytam ukochane
"Wysokie obcasy"....mmmmmmm.......