Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12
|
13
|
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19
|
20 |
21
|
22
|
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
Najnowsze wpisy, strona 5
Z tego wszystkiego zapomnialam o turbulencjach w moim zwiazku. Turbulencjach ktore
zostaly notabene uspokojone, co znaczy, ze narazie wszystko wrocilo do normy,
zostaje tak jak jest. Bardzo teraz potrzebuje opieki i N mi ja daje. Gotuje mi
ziemniaczki na obiad i podaje z buraczkami do lozeczka, robi herbatke kiedy akurat
pisze prace dyplomowa, a kiedy herbatka okazuje sie za slodka robi nowa, slucha
moich jekow o tym, ze pewnie zaraz umre, trzyma mnie za raczke kiedy mam kolejny
atak bolu, poszedl teraz wlasnie do sklepu po wyborcza i flipsy czekoladowe,
kiedy wywiesza pranie poslusznie przewraca skarpetki na prawa strone, bo ja nie lubie
inaczej suszyc... jest kochany i cierpliwy. Nie wiem jak mu sie za to wszystko
odwdziecze.
Ile sie czlowiek moze nauczyc o sobie podczas choroby... walcze z bolem caly czas,
czuje sie jakbym miala skret kiszek, udalam sie nawet w celu ustalenia czy
wyzej wymienione zjawisko nie wystepuje do lekarza rodzinnego. Nie ma pojecia
co sie dzieje, nie wie co moze zaradzic. Wiec pozostaje mi tylko czekanie do
wtorkowej wizyty u gastroenterolozki. Myslalam, ze jestem nieodporna na bol...
Jednak jak sie okazalo, z potwornie bolacym brzuchem przesiedzialam dzis 5h na
praktyce, po czym pojechalam do lekarza. Nabralam do siebie respektu.
Moi mili jestem chora:( koszmar znowu mnie dopadl, mam zapalenie jelit,
od kilku dni sie skrecam z bolu, wiec jak mozna sie domyslic swieta minely mi pod
znakiem choroby... dopiero we wtorek ide do swojej gastroenterolozki, wiec pewnie za
ok 2 tyg dopiero bedzie mi lepiej... kiedy jestem chora wszystko traci sens,
mam ochote sie zakopac pod koldra i przewegetowac... i marze tylko o tym, zeby nie
czuc bolu.
Czlowiek nawet smutny tak po prostu byc nie moze.. nie to, ze bez powodu, ale jednak
wszyscy tylko czekaja az mi przejdzie... rozweselaja mnie, probuja zmusic do
myslenia o ich, nie swoich sprawach, pytaja czy to napiecie przedmiesiaczkowe(?!?),
i w koncu opowiadaja kawaly, czego nie znosze. Nie mozn tak po prstu byc smutnym?
to wcale nie jest tak, ze trzeba sie pozbywac jak najszybciej tego uczucia,
ono jest dla nas informacja, ze cos sie dzieje... No wlasnie. Dlatego nie zamierzam
sie rozweselac w najblizszym czasie.
Okej, napisze cos. Napisze... Zle sie dzieje u mnie. Naprawde gorzej chyba nie
bylo. Jest zimno, jest bolesnie, jest czasem bez-nadziejnie... czasem jest cieplo,
przytulnie i bezpiecznie. Nie wiem co robic, mam metlik w glowie. Smutno mi cholernie,
dawno juz nie bylam tak ciagle smutna...