Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
28 |
29
|
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06
|
07
|
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
Najnowsze wpisy, strona 17
N. powiedzial, zebym sie wyprowadzila. To juz najgorsze co moge uslyszec. Tak myslalam.
Ale bylo jeszcze- to wszystko Twoja wina. Moja? Ehhh. Mam juz dosc.
Co za dzien!!! Najpierw musialam wstac o 7....brrr, jie znosze wstawania w zime, kiedy
jeszcze jest ciemno! Potem okazalo sie w sklepie, kiedy chcialam placic karta
za zakupy, ze karta stracila waznosc... potem czekalam dwie godziny w kolejce w banku
i okazalo sie, ze musze jechac do swojego odzialu(ale niestety jest on praktycznie poza
zasiegiem)... nic nie zalatwilam... a na sam koniec na chodniku zbily mi sie ukochane
perfumy... nie wiem co one robily w mojej torebce, moze zostaly z imprezy... w
kazdym razie porazka. Rano bylam na konferencji naukowej, bardzo ciekawe wyklady.
M.in o narcyzach, o osbowosci bodreline(po polsku z pogranicza). W weekend bylam
w domu na Mazurach, troche dziwnie, czuje, ze rodzice troche mnie wtloczyli w role
psychologa, ktorym jeszcze nie jestem, i zle sie z tym czulam. Ale wie, ze mamie
jest bardzo potrzebne teraz oparcie, wiec sie dalam. Ciesze sie na swieta, choc
tata jak zwykle ma jakies problemy z tym, ze nie spedzamy swiat we trojke, ale
z reszta rodziny, zwykle jakies 15 osob jest na swietach. Co roku ten sam problem.
No i jeszcze N. mnie wkurza, nie wiem dlaczego, ale jakos ostatnio slabo
sie dogadujemy...mam PMSa co prawda, ale to chyba nie jest to do konca. Ja znowu
zaczynam cos wymyslac... koncze z calusami na MIKOLAJKI:* :* :* :*
Juz od kilku dni siedze w tematyce pamieci, ucze sie o rodzjach pamieci....ble..
Strasznie mnie to nudzi, ale wiem, ze musze sie tego nauczyc, bo to jest wazne.
A to co wiem z cala pewnoscia to to, ze kiedy sie uczymy, to warto mieszac
ze soba rozne tematyki, wtedy lepiej zapamietujemy. No akurat na studiach to tak
ciezej, ale warto uczyc sie naprzemian matematyki i np. geografii. Sa badania
potwierdzajace ta zaleznosc. Co jeszcze.... Jesli planujemy sobie nauke np. w
czasie sesji, to trzeba wiedziec, ze gdy zapamietywany material jest obszerny
to czas poswiecony na opanowanie poszczegolnych elementow wzrasta szybciej anizeli
ojetosc tego materialu /czyli na poczatku uczymy sie szybciej, potem im dluzej,
tym wolniej:)/ ...Hmmm.... W ksiazce mialam taki przyklad z wiadomosciami...
ze robili badania, jak ludzie zapamietuja wiadomosci z dziennika tv... i okazalo
sie, ze kiedy informacje sa z tej samej polki np. plityka gospodarcza, to ludziom
ten material sie zlewa i nie potrafia go odtworzyc. A kiedy podawano naprzemian
rozne wiadomosci to zapamietywali o wiele lepiej... oh gdybym ja sie tego dowiedziala
w liceum... no ale coz, moge przynajmniej komus przekazac ta wiedze:)) dla mojego
N. chyba kupie do buta puzzle lub jakas gre /trzeba czasem sie bawic ja dzieci:P/
a pod choinke kupie chyba gofrownice... N. uwielbia gofry... co myslicie? moze
macie lepsze propozycje? caluje wszystkich odwiedzajacych :*
Oj duzo sie dzis zadzialo na grupie. Niesamowicie duzo rzeczy sie o sobie dowiedzialam.
Nawet nie wiem od czego zaczac. Koniecznie chce to wszystko zapisac, zeby w trudnych
chwilach miec do czego wracac. To co najbardziej mi sie podobalo, to to ze kolezanka
powiedziala, ze nie jestem ja zwykly banan, tylko jak Chiquita:)) to bylo bardzo mile.
Poza tym, powiedzieli, ze jestem otwarta na innych ludzi, usmiechnieta,
ze mam chec pomocy innym i umiem zwrocic komus uwage tak delikatnie, ze w ogole nie
poczuje sie urazony, wrecz przeciwnie, nabiera checi zmiany... ze smialo sie
wypowiadam i w ten sposob zachceam innych do pracy, ze jestem milo nastawiona
do wszystkich, nikogo nie przekreslam. Ja sama wykonalam na grupie kawal dobrej roboty,
czuje ze moja skorupka zaczyna pekac( o czym swiadcza chocby powyzesz opisy), ze
zaczyna sie cos zmieniac na dobre, czyli dzieje sie to, co chcialam osiagnac
idac na terapie dla dzieci alkoholikow. Czuje, ze bardzo duzo sie ucze, ze zmieniam
powoli w sobie to, co chcialam zmienic. I cos bardzo waznego. Ze gdy glosno mowie
o swoich uczuciach, to nie boli mnie brzuch potem:)) dla mnie to jest wielkim osiagnieciem,
poniewaz dawno nie mialam dnia wolnego od bolu. Nie wiem, czy to jest dla kogos
zrozumiale, ale bardzo chcilam sie tym podzielic.
Ale jestem rozdrazniona i marudna. Dzis mialam maraton, to taka dluga terapia,
od 9 rano do niedawna:) no koszmar doslownie. Znaczy w tym sensie, ze potwornie
meczace.Ale dowiedzialam sie czegos o sobie. Mianowicie, ze biore na siebie wine
za wszystko. Dokladnie chodzilo o to, ze grupa dostala zadanie i ja mialam im podac
dokladne instrukcje. Trudnosc polegala na tym, ze ja ich nie widzialam, a oni nie mogli
mi zadawac zadnych pytan. Akurat zrobilam wszystko dobrze, grupa wykonala zadanie
poprawnie, ale zdalam sobie sprawe, ze gdyby cos poszlo nie tak, to bardzo czulabym
sie winna, bylabym zla na siebie. No i to pokazalo, ze w sytuacji, gdy biore
za kogos lub cala grupe odpowiedzialnosc(jakiejs z zycia wzietej), wszystko jest dobrze do czasu gdy jest dobrze.
A kiedy nie wychodzi, ja czuje sie winna za wszystkich, za to ze nie poszlo tak
jak chcialam. To sie przeklada na potworne poczucie winy, ktore z logicznego punktu wiedzenia jest
bez sensu, bo przciez nie mam wplywu na to co kto robi. Odpowiedzialnos zazwyczaj
rozklada sie po polowie. Niby takie proste rzeczy, ale ja mam z tym problem, ktory
z reszta ma swoje zrodlo w moim domu alkoholowym. Dzieci alkocholikow bardzo czesto
borykaja sie z podobnymi klopotami. Miedzy innymi oczywiscie. Ale to juz odpuszczam...
Wypisalam sie:) N. poszedl na impreze andrzejkowa, a ja nabieram sily na nastepny,
jutrzejszy maraton... Zaraz wlaze do wanny:)) mmmmmm....i poczytam ukochane
"Wysokie obcasy"....mmmmmmm.......