Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21
|
22 |
23
|
24
|
25 |
26 |
27
|
28 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
Najnowsze wpisy, strona 10
az mnie glowa z nerwow boli:) ale zapomnialam Wam napisac co bylo na Maratonie...
Bylo WSPANIALE... wszyscy sie w koncu sobie przyznalismy, ze jestesmy DDA, kazdy
opowiedzial o swojej rodzinie i swojej sytuacji, poczulismy wspolnote, taka niewyobrazalna
jednosc...a ja... ja wciaz walcze. Staram sie jak moge pokonywac sama siebie codziennie,
staram sie pracowac nad soba... aczkolwiek dalej nie jestem z siebie zadowolona,
jakos tak nie potrafie zaakceptowac u siebie tej zmiennosci- ciagle jast na zmiane, albo
dobrze, albo zle, kocham- nie kocham... ciagle musze sie nad czyms zastanawiac,
nie moge tak po prostu "carpe diem"... boli mnie ta cala praca nad soba, bo ciagle
widze i odkrywam swoje niedoskonalosci... ale moze to w koncu pozwoli mi siebie poznac i
pokocham siebie bezwarunkowo??? bardzo bym tego chciala. dla siebie i dla kazdego z Was.
Ja to mam pecha z mieszkaniami. Jak nie grzyb na scianach to syn wlascicielki
mieszkania ktory sie oswiadcza i potrzebuje mieszkania do plodzenia potomkow...
Teraz intensywnie szukalismy mieszkznia(notabene mielismy czas do konca lutego),
okazalo sie ze mieszkan nie ma, wiec postanowilismy postarac sie o akademik...
Pani na uniwersytecoe Gdanskim byla bardzo mila, powiedziala, ze ma trzy pokoje w
jednym akademiku(na plazy)... no to my szczesliwi jak cholera, miejsca sa... po czym
przed chcwila okazalo sie, ze pokoje sa straszne, nie ma lodowek, ostanio impreza na
pietrze na 140 osob trwala dwie doby... no i ze tam mieszkaja obcokrajowcy i to dlatego.
Koszmar. Nie wiem co mam robic, nie chce tam mieszkac. Mam czas do srody... Jeszcze jest
szanasa w akademikach Politechniki Gdanskiej, one sa wszystkie odnowione, ale tam
za to nie chca dawac... Chyba sie pochlastam.
No cholera napadli mojego brata!!!!!!!! Dzis. Boze jak sie zdnerwowalam, czulam sie do tej pory
bardzo bezpiecznie w Trojmiescie... napadli go w parku na Leczkowej, kolo akademikow,
podobno tam napadali zawsze, no ale zeby w bialy dzien!!! Krew mnie zalewa. Dzieki Bogu
nic mu sie nie stalo... Wiecie co, zeby we wlasnym miescie czlowiek nie mogl sie czuc bezpiecznie...
Dopadaja mnie teraz takie watpiliwosci... co bede robic w przyszlosci? czy sie spelnie
jako psycholog? czy bede miala szczesliwe zycie? Cholera. Wczoraj na terapii DDA
bylo ciekawie i wesolo... iterpretowalismy rysunki naszych rodzin(wczesniej pisalam
co ja narysowalam). I o moim powiedziano, ze moja mama stoi pomiedzy mna a tata, ze
chroni mnie... Ja jako rozgwiazda zostalam okreslona jako osoba, ktora jeszcze sie
nie uformowala do konca, jako ktos kto ciagle poszukuje swojego miejsca... Najabardziej
boje sie, ze bede cale zycie poszukiwac tego miejsca, szczescia i nigdy go nie znajde... Boje sie
, ze nie bede mogla byc z siebie i swojej sytuacji nigdy zadowolona, tak jak teraz.
Chyba wariuje......... Brakuje mi przyjaciol. Kogos, do kogo zawsze moglabym wpasc. Niesety
poki co bilans ujemny.
Mam teraz takie chwile zwatpienia w siebie... Pisze list motywacyjny, bo stram sie
o stypendium Socratesa... i mam tam wypisac swoje zlety, dokonania... i kompletna
pustka... mam 22 lata i zadnych znaczacych (a nawei i nie) dokonan na swoim koncie.
Nigdy nie bralam nawet udzialu z zadnym konkursie... tak naprawde to ja soba nic '
nie reprezentuje... No tak o czlowieku nie stnowia jego wygrane w konkursie zgadzam sie,
ale cos tu jest nie tak... moze zapomnialam? Strasznie mi smutno z tego powodu.
I znowu wraca zmora z lat przeszlych, zadnie " Ja w niczym nie jestem dobra"...